Kiedy przyjechali do nas na sesję narzeczeńską stwierdziliśmy, że te krakowskie blachy to ściema i że chyba przyjechali ze Stanów. A jak usiedliśmy na zapoznawczą kawę na Mickiewicza12 to Wojtek zagadał nas tak, że prawie zapomnieliśmy pojechać na zdjęcia! Ale to było latem. Później przyszedł październik i prawdziwa wiosna! Przepiękny i ciepły dzień. Świetne nastroje, piwo ważone przez Wojtka, wspólnie z Anetą przygotowane dekoracje, prawdziwy Ford Mustang (nie żaden podrabianiec). Pełen skupienia ślub i szalone wesele w stodole! Tak szalone, że Hubert schował aparat, a z bagażnika wyjął gitarę i wzmacniacz i dołączył do Wojtka, jego kolegów z zespołu oraz rewelacyjnego Kraków Street Band, żeby zagrać parę numerów.
A&W, dziękujemy za przygodę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz